Numer 6/2015

WYSPA SPICHRZÓW jest miejscem, które nie mu szczęścia. Najpierw została doszczętnie zrujnowana pod koniec wojny, a później przez długie dziesięciolecia pozostawała właściwie niezagospodarowana (niewiele tu budowano) i była dość dziwna, enklawą między Głównym i Dolnym Miastem. Co jakiś czas pojawiały się dyskusje, a także lepiej lub gorzej opracowane plany architektoniczne, ale właściwie niewiele to zmieniało. Pierwszy istotny wyłom nastąpił dopiero pod koniec XX wieku, kiedy zabudowana została południowa strona ulicy Stągiewnej. Powstała zwarta pierzeja zabudowy, co jest w dzisiejszym Gdańsku czymś niezwykłym.

 Wyspa nie miała szczęścia. Działki zmieniały właścicieli, czasem towarzyszyły temu niedobre emocje, a inwestorzy nie byli w stanie podjać wyzwań, jakie wiązały się z tym miejscem, które – paradoksalnie – stawało się coraz bardziej prestiżowe.
Trudno przewidzieć, jak skończy się ta historia z wyspą. Ale w ostatnich latach coś się jednak dzieje. Najpierw zaczęło się zmieniać otoczenie wyspy, żeby wspomnieć nowe osiedle na Lastadii (to na południu) i nową zabudowę na Dolnym Mieście w okolicy ulicy Szafarnia (to na północy). A potem budowanie – głównie mieszkaniowe – weszło na samą wyspę, na razie na jej południową część.
W ostatnich miesiącach losy wyspy weszły w kolejny zakręt. Miasto podpisało umowę o partnerstwie publiczno-prywatnym z konsorcjum firm, które podjęły się zabudowy północnego cypla Wyspy Spichrzów. Czy tym razem zakończy się to sukcesem? Pierwsze prace budowlane mają się rozpocząć pod koniec 2016 roku, a rozłożona na etapy zabudowa ma powstać do 2023 roku.
Wszystkim naszym Czytelnikom, Sympatykom i Przyjaciołom składamy gorące życzenia świąteczne i noworoczne.
Grzegorz Fortuna