Numer 4/5 2015

PIERWSZEGO września ruszyła Pomorska Kolej Metropolitalna – w pierwszych tygodniach tylko na odcinku do Osowej, a w październiku także do Kartuz. W kolejnych miesiącach jej „zasięg” jeszcze się zwiększy, bo można będzie dojechać do Gdyni i Kościerzyny.
Wydarzenie okrzyknięto jako historyczne. Ale nie trzeba się wypierać, że widok zgrabnej kolejki, przemykającej wiaduktami nad ulicami i wspinającej się na Górny Taras, prawie na każdym robi wrażenie. Podobnie prawie wszyscy chwalą podróżowanie nowymi szynobusami.

Budowa kolei była przedsięwzięciem kosztownym. Ale oczekuje się, że dzięki niej można będzie osiągnąć kilka celów. Po pierwsze, możliwości jakie ona stwarza, przyczynić się mogą do zmiany naszych nawyków, jeśli chodzi o podróżowanie po mieście. Przystanki PKM pomyślane zostały jako węzły komunikacyjne, w których „spotykają” się różne środki transportu, nie tylko te publiczne. Może to stanowić zachętę, by rezygnować np. zjazdy samochodem i przesiadać się na nową kolejkę.
Po drugie, wiele wskazuje, że szybki transport szynowy potrafi „ożywić” tereny, przez który poprowadzone są nowe linie. Często w związku z przystankami i towarzyszącymi im węzłami tworzą się nowe lokalne centra, czyli nowe fragmenty miasta. Ważną funkcją nowej kolei jest też ułatwienie komunikacji z lotniskiem w Rębiechowie. Dotyczy to przede wszystkim Gdańska i Gdyni, ale też pewnej istotnej części regionu.
I tylko żal, że ta nowa miejska linia kolejowa nie jest w pełni połączona z linią Szybkiej Kolei Miejskiej.

Grzegorz Fortuna